środa, 10 kwietnia 2013

P R O L O G


          Nie chciało mi się wierzyć, że mogłam zakochać się tak niefortunnie. Wszystko zaczęło się komplikować i nie byłam wstanie nic z tym zrobić. Przeklinałam swoją bezsilność i płakałam biorąc kolejną tabletkę. Czułam jak siły powoli zaczynają mnie opuszczać, jak nie mogę podnieść ręki po kolejne opakowanie. Oczy przymrużone i jakby cięższe. Łzy nadal mi ciekły, gdy tylko o nim myślałam, o jego dotyku, o czułych słówkach i tych pocałunkach, a później? Nic, zero. Jakby mnie nie było, jakbym nie istniała dla niego, dla wszystkich. Cierpię, bo dwa razy źle wybrałam. Chcę być tylko szczęśliwa. Puste opakowanie wyleciało mi z dłoni. Nie byłam w stanie poruszyć palcami. Siedziałam na podłodze w swoim pokoju, na łóżku dzwonił telefon. Nawet nie miałam siły by do niego podejść i odebrać. A może to On dzwonił? Może chciał mi powiedzieć, że zaszło nieporozumienie i że mnie kocha. Tylko mnie. Zamknęłam oczy. Wiedziałam, że to już koniec. Mój koniec. Nikt mnie nie uratuje, nieubłaganie zbliża się śmierć, a ja na nią czekam w nadziei, że po drugiej stronie będzie mi lepiej. Że nie będę tam cierpiała, płakała i wszystko będzie takie inne, takie piękne. I nastała ciemność. I tak jakbym poczuła znowu to ciepło bijące od Niego.
 _____________________________________
Taki tam Prolog . :)





3 komentarze: